poniedziałek, 26 grudnia 2011

christmas


Hello z gorącego Miami! O właśnie tak dziś się przywitam, bo to jest niewiarygodne, że jest tak niesamowity upał w Boże Narodzenie. Temperatura siega ok 30 st, a to podobno jest zima!? Heloł! skoro teraz chodze w mega letnich ciuchach, to w wakacje chyba bede chodziła nago, bo jak inaczej :D

No! Prezenty rozpakowane! Jak na Ameryke przystało, wszytskiego dużo. Ja też zostałam obdarowana kilkoma prezentami ;-) Zadowolenie= ponad przecietna ;-) Ale chyba wszyscy sa zadowoleni, a to najwazniejsze! Najbardziej mimo wszystko podoba mi się tradycja 'skarpet'. Można nawrzucac sporo pierdół,, a przeciez nawet najmniejszy drobiazg cieszy, prawda? ;-)
Pozatym podoba mi się też to, że każdy dostaje, na każde święta swoją ozdobę na choinkę. Zazwyczaj jest to zwiazane bezposrednio z osoba, z zainteresowaniami czy ulubionymi rzeczami. Na naszej choince wisza rozne ozdoby hostów z lat wczesniejszych, i jak wspomnialam, latwo mozna zgadnac ktore czym sie interesuje, czy tez jaki sport uprawiali w przeszloci ;-) W tym roku i ja dostalam swa ozdobe, zdjecie gdzies ponizej ;-) Wniosek jest jeden- hosci zauwazyli, ze jestem uzalezniona w Starbucks od Carmel Macchiato ;D Ale coz zrobic... ;-)

Powiem wam, ze swieta swietami, ale ciesze się, że to juz za mną. Swiateczne piosenki beda milknac, beda znikac dekoracje na ulicach, w sklepach i ten 'rodzinny czas' sobie odplynie w dal. Niech wroci za rok, jak juz bede w Polsce z ma familiada ;-)

No to teraz kilka dni 'zwykłych' i Sylwester. Nie pytac jakie mam plany, bo planow nie mam ;D wyjdzie w praniu ;-) a potem Nowy Rok, nowe postanowienia, nowe cele i marzenia ;-) W tym roku moje najwieksze marzenie się spełniło, zobaczymy co przyniesie rok 2012, oprocz jednej swieczki wiecej na urodzinowym torcie ;-)

Chciałam tylko oficjalnie przypomnieć mojej mamie i siostrze Monice, że czekam na  paczkę z nastepujaca zawartoscia: Kinder czekoladki oraz draże kokosowe Korsarz ;D nie obejdzie sie bez tego, o pasztet Profi nie proszę, bo dojdzie zepsuty, wiec podziekuje, ale slodycze moze dotra w miare w calosci ;-))

A teraz ide pochowac prezenty, gdyż z ich powodu zrobil mi sie balagan w pokoju, a bałaganu Adamscy nie lubią, o! ;-) i chyba pomyślec musze o jakims wieczornym joggingu, bo przez 3 dni zjadlam cala blache ciasta marchewkowego, oh damn...!

Buziakiiiii :**



choinka i prezentyyyy!
Pierwsze prezenty Blake'a ;-)

hosci i Blake w swym fotelu, zajety nowa, grajaca zabawka ;-)

ja i czesc mych prezentow ;D

jest i żyrafa!

'-milo mi Cie poznac' ;-) jest prawie mojego wzrostu ;-)



nowa przyjazn ;)

moj 'christmas ornament', to chyba oznacza, ze juz sie uzaleznilam od tej kawy w Starbucks ;D

;-)
Pierwsze swieta w zyciu Blake'a oraz pierwsze swieta w Ameryce w zyciu Karoliny ;-)



Zmeczony Blake! Nie dziwie sie, po rozpakowaniu takiej gory prezentow... ;-)

2 komentarze:

kazetka pisze...

Amerykanie dają sobie mnóstwo prezentów z tego co widzę :) Prawie u każdej aupair nie mieszczą się one pod choinką :P U mnie w domu pod choinką było jeszcze duuuuużo miejsca:)

A i Tobie całkiem sporo się dostało :) Musiałaś być wyjątkowo grzeczna :P hehe

Cookie Monster pisze...

No widzę, że i u Ciebie podobnie sytuacja wyglądała hehe ;) Również życzę udanego Sylwestra i udanych pozostałych 11 miesięcy :)
P.S. Śmiałam się ostatnio jak czytałam twojego bloga bo wszystkie moje znajome au pairki maniakalnie kupują iPoda ;D Ja też zaliczam się do tego grona hehe ;) Pozdrawiam :*