sobota, 10 marca 2012

to znowu ja...



Hmm od czego by zacząć? Moze od tego, ze tesknie! Za blogiem oczywiscie! Zawiesilam bloga tymczasowo, ale chyba pora go 'odwiesic'. Pewnie pytanie co bylo powodem? Mega wielki dołek! Tak wielki, że już prawie bookowałam lot do Polski... Troche się już pozbierałam psychicznie, jest o niebo lepiej, i narazie do domu nie wracam ;-) I tutaj wielkie WILEKIE OGROMNEEEEE podziekowania dla tych wszystkich co mnie wspierali w ten mega ciezki czas. Wiedzialam kochani, ze moge na Was liczyc!
Szczegolne ukłony dla Ewki, Martynki, Kuby, Pawła, drugiego Pawła!
Oczywiscie dla mej mamy, ktora wszystko przezywa bardziej niz ja, taty, ktorego dopadlam telefonem o 5 rano, ze mi zle. Siostr, ktore w blyskawicznym czasie odpisaly na mego maila, aaaaa wymieniac moge bez konca! Kocham Was Bardzo!!!!! Bez was byłabym juz na skraju zalamania i pewnie czekała na samolot gdzies w Europe. No bo przeciez nie ma połaczenia Miami z Polska ;-(
No i oczywiscie za wszystkie maile i fejsbookowe wiadomosci dziekuje rowniez! Nadal nie wierze, ze tyle osob czyta przygody rudej, albo juz nie rudej ;-)) DZIEKUJE!!! xoxo

OK, koniec zamulania, pora powiedziec co u mnei oprocz minionego dołka...
Czas znów przyspieszył, za 4 dni stukna 4 miesiace w USA. I w tym momencie pojawia sie w mej glowie obraz tego za czym tesknie, za kim tesknie, czego mi brakuje... Daruje sobie wypisywania ;-) Jedyne co powiem, moze to smieszne, ale brakuje mi spacerów po Krakowskich plantach, zasypanych sniegiem, wieczorem... ;-)

chcialabym ten widok chociaz na chwile!
w zamian moje codzienne spacery umila taki widok!
Kraków to Kraków, Miami sie umywa!
Co dalej? Ostatnio malo wychodzimy z dziewczynami na miasto w celu konsumpcji dobrego jedzenia. Nasze spotkania raczej odbywaja sie u ktorejs w domu, zazwyczaj u Sylvii, bo mieszka sama ;-) Spowodowane jest to oszczedzaniem, ktore postanowilysmy ;-) w sumie idzie calkiem niezle, ale ostatnio postanowilysmy z Sylvia zawitac na obaid w ulubione miejsce, nei raz wspominane- The Morgan's On the Beach. Oto pysznosci ktore nam towarzyszyly ;-)

quasadilla z kurczakiem
grillowany łosos w sosie musztardowo balsamicznym
bread pudding
Do tego po lampce wina.... mmmm cudowny wieczor, szkoda tylko, ze wieczor sporo nas kosztowal, no ale od jakiegos czasu zywie sie tylko owocami i jogurtami wiec naprawde potrzebowalam czegos innego niz nabial ;-)

Mowilam juz ze za duzo czasu mam na myslenie? Chyba nawet niejednokrotnie ;-) Ale co mam zrobic, ze mysl jak pokierowac dalej mym zyciem nie pozwala mi ostatnio spac i normalnie funkcjonowac... Mam prawie 22 lata pora wreszcie sie zdecydowac, studia, dalej podrozowanie, w ktorym kraju itp.... Czas ucieka a w mej glowie ciagle to samo:

no właśnie!
nie wiem!
;-)
Ostatnio z ciekawosci przegladałam oferty pracy w Krakowie, male rozeznanie. Padłam jak to przeczytałam, no ale w sumei zawsze to jakies wyjscie, musze tylko szybko chinski ogarnac! hahaha! ;-))
zaczynam nauke Chinskiego ;-)
I tak wlasnie mnie to rozbawilo. Hmm niektorzy wiedza, ze bedac w Polsce bylam 'uzalezniona' od Pudelka. hahah dzien zaczynalam od sprawdzenia co tam slychac. Odkad wyladowalam w USA tam nie zagladam, az do wczoraj... Jakos tak spac nei moglam i przegladalam internet i weszlam na Pudla. Padłam!
co za news!!!!!!!!! O_o
Ktos sobie ze mnei zarty robi, czy to naprawde jest jakies straszne wydarzenie!!! ?? ;-)) Plus ten ze wiem kto to Foremniak, bo wiekszosc tych plotek nie mam pojecia o kim mowa.... Jak widac przez te 4 meisiace w polsce narodzilo sie bardzo duzo 'gwiazd' a ja nie mam pojecia kim one sa, to i czytanie o nich malo ciekawe ;-) Zdecydowanie zostaje przy plotkarskich amerykanskich stronach.

Z pozostałych nowosci co w Miami słychac to fakt, iż jestem chora. Hmm na szczescie juz prawie sie wyleczyłam ;-) Ale od czwartku do dzis walczylam z goraczka, nie mialam sily na nic, lezalam pod koldra jak nieprzytomna. Dzis juz OK, cale szczescie, bo na sama mysl o wizycie u drogiego doktorka slabo mi bardziej...

Dzis mam babysitting evening, takze zapowiada sie uroczy wieczor pod cieplym kocykiem, z pilotem w reku i ogladaniu 'Friends'ów' ;-)) yay! uwielbiam ich!! Miedzyczasie pewnie beda mnie emczyc mysli 'co dalej?' Dziwne uczucie po raz 3 w zyciu szukac studiow, uczelni i snuc plany co bede robic po tychze studiach...
nie wiem, nie wiem, NIE WIEM NIC!! ;-((

Ostatni czas spedzony na zamulaniu, płakaniu i checi powrotu minął. I oby juz nie wrocil! Ciesze sie, ze tutaj jestem i przezywam te niesamowita przygode, ktora oczywiscie nie zawsze uslana jest rozami...
W najblizszych dniach napisze juz posta jak zazwyczaj, ze zdjeciami z wypadow itp... Dzis jakos na to ochoty nie mam, zreszta wiecie jak wygladam ;-)

Buziakiiii z upalnego dzis Miami! 'porywam' Blake'a do wozka i idziemy do parku ;-)

do wkrotce! ;P

P.S.

pre-ordered! ;-)

sobota, 3 marca 2012

czasowe tymczasowe zawieszenie bloga

Jak w tytule... Prosze nie zadawac pytan co sie stalo... Taka jest moja decyzja i prosze ja uszanowac Byc moze jeszcze cos sie tutaj kiedys ukaze.
Dziekuje wszystkim za mile maile i zainteresowanie mym zyciem w USA ;-)

Buziakii xoxo

K.

czwartek, 1 marca 2012

lepiej, duzo lepiej!

no witammmmm.........!
Troche cicho było ostatnio na mym blogu, ze wzgledow małego dołka psychicznego. Po co pisac zamulaste posty i narzekac? Wiadomo, ze dolek minie i nagle wszystko bede widziala w kolorowych barwach! No to oznajmiam, iz jest znow OK ;-)

Z pomoca przyjaciol i rodziny zawsze uda sie ogarnac. Długie rozmowy telefoniczne, rozmowy na skype, smsy i oczywiscie spotkania tutaj z 'mymi dziewczynami' wreszcie wypedzily to zlo ktore przyplatalo sie do mej glowy. Tesknota wiadomo dalej jest, ale duuuuzo mniejsza! ufff........ wreszcie! Bo momentami tragedia była ;-)
Wiec co u mnie? Hmm to, ze kazda chwile spedzam z Sylvia i Andre to juz mowic nie musze, bo to chyba norma. Ale ostatnio na wakacje do Miami przybyla Karolina- au pair z Bostonu. Spotkałysmy sie, bylysmy na imprezie w jakims klubie na dachu, z super widokiem ;-) zdjec nie ma, gdyz zapomnialam aparatu O_o Musze sie Karolinie upomniec, bo ona chyba jakies pstrykała ;-)) Nastepnego dnia zjadlysmy razem lunch. aaaa wreszcie zjadlam prawdziwy grecki gyros! mojej radosci zadne slowa nie opisza, kiedy po pierwszym kesie przyszly wspomnienia wspanialych niejednokrotnych zreszta, wakacji w Grecjii! ahh... tesknie za tym krajem, zreszta jak za całym tym europejskim klimatem, kultura...

Obecna Karolina to juz inna Karolina, no moze nie zupelnie inna, ale troche napewno sie zmienilam. Zawsze myslalam, ze jestem stworzona do zycia w takim miejscu jak Ameryka, wielkie miasto, centrum....takie mialam marzenia, duzo kasy i luksusowe zycie. I dziekuje, ze mam mozliwosc bycia au pair w Miami, zyc w luksusie. Bo teraz wiem, ze to nie dla mnie! Gdybym teraz miala wybor moje obecne zycie, a zycie w domku na jakims zadupiu, w ciszy i spokoju, wsrod kochajacych osob, wiadomo co bym wybrala. Jestem zmeczona juz tym zgielkiem, halasem i wszystkim 'na bogato'. Chce MOJE zycie! ;-) No ale pierwsza lekcja, prawdziwa lekcja zycia za mna. Takie wyjazdy naprawde pokazuja nam samym jacy jestesmy.
Jeszcze 2 miesiace temu myslalam, ze chcialabym tutaj zostac na dluzej, ale teraz? NO WAY! nie pasuje tutaj, ani troche!

Ostatnie dni minely milo przyjemnie i z wielkim bananem na twarzy! Czyli wszystko wrocilo do normy! Welcome back karolina!

Kolejny odcinek z serii dziewczyny gotuja ;-) tym razem robilysmy lasagne, wyszlo pyszne! miedzy czasie gralysmy w uno, dziewczyny uczyly sie liczyc po polsku ;-) i jak zwykle gadanie o wszystkim i niczym! ;-)) tym razem kucharzylysmy u Susi. Na deser byly drozdzowki z truskawkami. Tak zgadza sie, to ja zajmuje sie zazwyczaj wypiekami ;D

pelna chata ;-)

Andre udaje, ze nam pomaga xD
pojadlysmy i nawet na wynos wzielysmy na drugi dzien :P
pyszna kawa z kosmicznego ekspresu u Susi :)
babajagi ;D
odrazu widac kto prowadzi ;D
uzaleznienie od UNO wrocilo xD
nasze dzieło ;-)
Andre wszedzie znajdzie cos z kolumbii :))

Kolejny dzien- nocowalam u Sylvii, hmm w sumie to 3 noce pod rzad ;-) Musialysmy nagadac sie, wyleczyc sie nawzajem z zalamek i napic sie wreszcie wina... Ale oczywiscie brak korkociagu zmusil mnie do zaprezentowania Sylvii mych umiejetnosci otwierania wina blyszczykiem ;-) Heloł! to dlugoletnia wprawa, nabyta dzieki wakacjom w Grecjii z ma Ewka! :*

damy rade :D
otwarte! ;-)
moje uzaleznienie! Lodowka Sylvii pelna jest kinderek! ;-))
M&M tez pod dostatkiem :D
wiecej do szczescia nam nie potrzeba ;-) 
Kolejny dzien to calyyyyy dzien na plazy u Sylvii ;-) ajj pelen chill out! I takk.... sylvia wysmarowana kremem z filtrem 30, a ja madra 'nieee no co Ty, ja nie potrzebuje kremu' ..... no to 5h lezenia plackiem dalo swoje, spalona jestem dosc mocno, zdjecia udostepniac moze lepiej nie bede, bo nie do konca nadaja sie na publiczne publikowanie :) Ale mysle ze nastepnym razem juz naloze krem... Ojj cierpialam kilka nocy, i to bardzo ;( tak tak wiem- na wlasne zyczenie, wiec nie marudze juz ;-) a mama mowila nie raz 'ze sloncem nie ma zartow' a ja jak zwykle po swojemu!

widoczek podczas zajadania lunchu
i wyglupy przy basenie u Sylvi ;-) inne zdjecia nie nadaja sie na publikacje ;P

Poza tym to wiadomo, ze popijamy kawe w Starbuck's, przesiadujemy u ktorejs w domu wieczorami, ogladamy filmy i gadamy ;-) Dni uciekaja w tempie blyskawicznym, czyli nic nowego ;-)

Inna rzecz, ktora powoduje mega usmiech na mej twarzy to wiadomosci od Allan'a. Ktore zawsze zaczynaja sie podobnie:
Madame Polish Princess, badz tez Polish Princess of Miami Beach ;-) nawet jak mi smutno, to to zawsze mnie rozweseli ;-)

np:

Hello, Polish Princess of Miami Beach!
I have a post card that has traveled all the way from the big island of Hawai'i, to be delivered to Her Highness.
If she would be so kind as to provide a proper mailing address, it shall be posted into the snail-mail system, promptness assured.
Warmest regards!
His Highness, Allan, King of Household Dust

wariat ;-)

Jejuuuuuuuuuu juz marzec! WTF!? ciezko mi w to uwierzyc, 108 dni poza domem, kosmos, nie ogarniam- serio! takie male sprostowanie, ostatni post byl troche pesymistyczny ale HELOŁ! wiadomo jak to jest jak czlowiek ma doła :)
Bawie sie swietnie, smieje sie na okraglo co nie zmienia faktu, ze tesknie!
a ostatnie kilku godzinne rozmowy przez telefon z P. powoduja, ze dni staly sie jeszcze weselsze! Dziekuje :*

Odpowiadajac na pytania w sprawie kursu jaki wybralam. Za 2 tygodnie zaczynam intensywny hiszpanski w Miami Dade College ( tak wiem dosc pozno sie zabralam za rozpoczecie edukacji!:D) zajecia mam 2x tyg po 1.5h, na kurs bedziemy chodzic razem z Sylvia a Andre ma byc naszym korepetytorem ;-) Ksiazke juz zakupilam za całe 80$ O_o  ale juz sie nie moge doczekac zajeci, ajjj!! :))

i na koniec filmik, prezentujacy nauke wydawac by sie moglo prostego slowa jakim jest 'CZEŚĆ' ;-)




I tak na koniec, wiem, ze to głupie ale dopiero taka odleglosc i rozlaka uswiadomily mi jak wazna jest dla mnie moja rodzina, jak bardzo kocham Kraków i wreszcie doceniam to co mam! Szczegolnie przyjaciol! Obiecuje, ze juz nie bede narzekac na wszystko wkolo jak wroce do Polski! Mysle, ze wreszcie jakos obrazuje mi sie moje spojrzenie na to, jak chce aby wygladalo moje zycie w przyszlosci. I przyznam, ze ten obraz calkiem mi sie podoba! ;-) i jest ZUPELNIE inny niz ten ktory mialam w glowie przed wyjazdem do USA...

pora spac, moze wreszcie mi sie cos przysni? bo doszlam do wniosku, ze wogole nie mam tutaj snow... ;-(
xoxo

P.S. Jutro mam troche czasu w ciagu dnia wiec postaram sie odpisac na wszystkie @ i facebook'owe wiadomosci! ;-)